Letnie lipcowe popołudnie. Powietrze ma przyjemny, słodkawy zapach. Otoczona kolorami i zapachami lata leżę w hamaku, patrzę w niebo i bujam w obłokach. Mam słońce we włosach i tak mi z tym dobrze. Przepełnia mnie takie uczucie, że nic nie muszę. Głowa spokojna. Ogromnie cenię ten moment. Celebruję go. Chciałabym, aby to popołudnie w magiczny sposób było dłuższe od poprzedniego. Obserwuję mój zielony i ukwiecony ogród i mam wrażenie, że jest jak twierdza, wokół której świat napina się i galopuje.
Z jednej strony dochodzi mnie dźwięk ulicy, głównie szum rozpędzonych samochodów, a z drugiej strony stukot pociągów dalekobieżnych. Mój mały świat jest pośrodku, w którym nad głową krążą zwabione przez kwiaty motyle, a każdy domownik ma swoje ulubione miejsca wypoczynku. I jest tu sielsko, bezpiecznie.
Bujam się w prawo i w lewo. Delektuję się tą chwilą. Mój ukołysany świat przypomina mi dzieciństwo i wakacje. Gdy byłam dzieckiem dziadek przymocowywał mi ten sam hamak między dwa drzewa – starą jabłoń i czereśnię. Babcia z owoców tej czereśni robiła najlepsze pierogi na świecie. Dziadka, babci i czereśni już dawno nie ma. Pozostał hamak i drogie memu sercu wspomnienie czasu przepełnionego beztroską dziecka i troską najbliższych. Zbieram te wspomnienia lata jak pszczoła miód, bo emanuje od nich spokój, prostota życia, radość z bycia tu i teraz.
A gdy słyszę dobiegający mnie zgiełk ulicy, to myślę sobie, jak w przeciągu tych kilkunastu lat życie niebezpiecznie przyspieszyło.
I coraz częściej chcę krzyczeć:
„Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam…” (Anna Maria Jopek „Ja wysiadam”)
Już mi jest piękniej dziś z wieczora 🙂 ❤
PolubieniePolubienie