– Dwa wilki – powiedział Szczurek. – Skóry i czaszki.
Berdo długo milczał. Przygryzł dolną wargę. Już dawno przestał się zastanawiać nad tym, po co komuś takie czy inne trofea. Wolał nie wiedzieć. Ostatecznie, póki robił swoje, nic mu do tego, a im więcej popaprańców o osobliwym hobby albo neopogańskich świrów, tym lepiej dla niego.
– Trzy tysiące. Połowa płatna od razu, jak ostatnio.
fragment powieści Berdo Anny Cieślar
Mniej więcej tak rozpoczyna się opowieść, wobec której ja miłośniczka gór i lasów, od niedawna szczerze zafascynowana wilkami, nie mogłam przejść obojętnie. Wszystko w tej historii mnie intrygowało, począwszy od okładki, po historię sześcioletniego chłopca Radka, którego ojciec – kłusownik – Michał Mosler pseudonim Berdo, mówiąc krótko, ma krew na rękach.
Przyznam, że dość szybko wpadłam w literackie wnyki, o których przestrzega czytelników Ignacy Karpawicz na okładce książki.
W debiutanckiej powieści Berdo Anny Cieślar duszno, jak przed burzą nad połoniną. Tak bym określiła atmosferę otaczającą bohaterów Berda. Niosą oni na swych barkach bagaż różnorodnych doświadczeń. Wyposażeni w blizny – widoczne i ukryte. Oprócz miejsca zamieszkania – Bieszczadów – bohaterów Berda łączy tęsknota i samotność. Zwłaszcza wielowymiarowa samotność obecna w tej historii uderza we mnie najmocniej. Uogólniając już sama lokalizacja powieści – Bieszczady, kojarzy się z samotnością i odosobnieniem. W dodatku w życiorys Berda wpisana jest alienacja, chociażby faktem jego romskiego pochodzenia. Mało tego Anna Cieślar porusza dość rzadki w literaturze, problem ojca samotnie wychowującego dziecko, umieszczając jego losy w surowych bieszczadzkich warunkach.
Relacja ojca z synem, kanciasta i twarda, jak górski szczyt niewiele ma wspólnego z miłością rodzicielską. Radek samotne, wrażliwe dziecko pozbawione kontaktu z matką i rówieśnikami kocha zwierzęta, obserwuje wilki w bieszczadzkim lesie, uwieczniając je na swoich rysunkach.
Perypetie Berda i Radka to szereg dramatycznych zdarzeń, których nie chce do końca zdradzać. Najlepiej, aby każdy z Was wyruszył z bohaterami Berda w drogę dzikiem, bieszczadzkim szlakiem.
Berdo Anny Cieślar nie należy do gatunku książek łatwych i przyjemnych. Powieść Berdo jest jak wbita w skórę drzazga. Boli, uwiera, nachodzi ropą. Osobiście tego właśnie wymagam od literatury, aby nie była mi obojętna. Czasami potrzebuję, żeby coś poruszało mnie do trzewi i nie pozwoliło o sobie zapomnieć. Berdo takie w istocie jest.
To surowa, mroczna i dynamiczna opowieść o dokonywaniu wyborów, mających swoje konsekwencje. O wyboistej drodze życia, mogącej zmierzać ku przepaści. W końcu o przyrodzie, którą człowiek od dawien dawna chce sobie podporządkować.